czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 11 - Kilka niespodziewanych nowin.

     Chłopak zaczynał naprawdę zastanawiać się, dlaczego w takiej sytuacji mistrz jest szczęśliwy. Wydawało się to naprawdę dziwne. Nie dość, że wczoraj Natsu zamienił się w jakiegoś potwora i nad tym nie panował, to Lucy dziś przez niego wylądowała w szpitalu i nie wiadomo czy z tego wyjdzie.
- Nic z tego nie rozumiem. Mistrzu Makarov...o co w tym wszystkim chodzi? Ty coś wiesz. - odparł, przyglądając się starcowi. Ten jednak ponownie się uśmiechnął, składając razem ręce.
- Smok tylko raz w życiu poznaje osobę, która da mu jego przeznaczenie. Nieważne, jakie uczucia was łączą. Czy się nienawidzicie, czy kochacie, czy jesteście przyjaciółmi. - odpowiedział Makarov, mówiąc powoli aby chłopak mógł cokolwiek rozumieć. Jednak dla niego było to zbyt skomplikowane. Kiedy usłyszał słowo 'kochacie', zdziwił się i już niczego nie rozumiał.
- C-co? Możesz jaśniej? - powiedział różowowłosy widocznie przestraszony. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce. 
- Mistrzu, nie zrozum mnie źle ale mnie z Lucy nic nie... - zanim Natsu zdążył dokończyć swoje wytłumaczenia, Makarov mu przerwał.
- Smocza więź to więź aż do śmierci. Jej się nie wybiera. Zmieniłeś się tak dlatego, że Lucy zaczęła płakać, prawda? - Mistrz mówił spokojnie, jednak bał się, że chłopak źle go zrozumie. Jednak on nie wiedział dlaczego tak się zachował, a że miał być to powód przez Lucy, to wydawało się jak...
- Nonsens! To jest jakaś ściema! Że co? Że niby ja miałem się w takiego zamienić, bo płakała? Chodziło mi o to, co robił Laxus. - powiedział zdenerwowany Natsu, już nie wiedząc co miał myśleć. Starzec westchnął ciężko.
- Kiedyś nadejdzie czas, żebyś zrozumiał. Czujesz się za nią odpowiedzialny. Tak czy inaczej, Lucy szybko wyzdrowieje, bo płomienie w smoczej więzi nie zabiją nawet zwykłego człowieka. Co znaczy, że mimo ran i bólu, którego doznała, ona nie umrze dopóki nie poczujesz wobec niej złych intencji i ponownie nie użyjesz swoich mocy. - Makarov był spokojny, lecz pokazał Natsu poważną minę, aby ten zrozumiał, że z tym wszystkim nie ma żartów. Natsu marszczył czoło, starając się zrozumieć słowa mistrza, jednak było to dość ciężkie do zrozumienia.
- Ale co ja mam zrobić jak nie potrafię nad tym panować? Dlaczego tak się dzieje? Jeśli nie potrafię to ja chciałem już się nigdy tu nie pokazywać, ale... - mówił przestraszony Natsu z rozszerzonymi oczami, nie wiedząc co tak naprawdę się dzieje. Położył łokcie na kolana, a brodę oparł o ręce, cały czas nad tym wszystkim myśląc. Za chwilę przypomniał sobie wszystkie słowa Makarov'a i dopiero teraz to do niego dotarło.
- Zaraz, to Lucy nic nie będzie?! Ona będzie żyła?! - krzyknął Natsu, już uśmiechając się szeroko. Mistrz był bardzo niski, więc Natsu wziął go na ręce i uściskał jak najmocniej, kiedy ten był bardzo zdziwiony i przede wszystkim czuł się skrępowany. Wtedy Natsu postawił mistrza na biurko i już chciał wybiec z pomieszczenia, jednak mistrz go zatrzymał.
- Ekhem. - powiedział mistrz, chcąc odpowiedzieć mu na te ważne pytania.
- Musisz tylko pamiętać, że jeśli ktoś zrani Lucy, prawdopodobnie znów się taki staniesz. Właśnie dlatego tak się dzieje. Nie możesz dopuścić do siebie faktu, że ktoś ją rani. To twoje przeznaczenie, żeby ją chronić. Pamiętaj o tym. Jednak nie mam pojęcia w jaki sposób to wczoraj zatrzymałeś. - znając już reakcje Natsu, mistrz po odpowiedzeniu na pytania wrócił na krzesło od biurka i zignorował chłopaka. Wiedział, że potrzebuje czasu żeby cokolwiek zrozumiał. Salamandrowi od razu zniknął uśmiech z twarzy, kiedy odwrócił się z powrotem do mistrza. Znów się zdenerwował.
- To jest jakiś idiotyzm!  Przeznaczenie, żeby ją chronić? Jedyne przeznaczenie jakie mam, to żeby być silnym smoczym zabójcą i w końcu odnaleźć swojego ojca! Chroniłbym każdego kto należy do gildii, tu nie chodzi o Lucy. Jest w porządku i zależy mi na... znaczy nieważne! - mówił Natsu, lecz przy ostatnim zdaniu od razu nie wiedział o czym mówił, a na jego twarzy pojawiły się bardzo widoczne rumieńce na twarzy. Po tym nie miał zamiaru rozmiawiać już z mistrzem, który także zdziwił się na słowa chłopaka. Kiedy Natsu wyszedł, Makarov powiedział sam do siebie:
- Może w końcu dojrzeje. - westchnął, lecz z uśmiechem na twarzy i pokręcił głową.
     Tymczasem na dworze rozpadał się deszcz. Natsu biegł jak najszybciej do szpitala, wytłumaczając sobie, że po prostu nie chce zmoknąć. Mimo tego, nic to nie dało. Cały mokry wbiegł do szpitala i od razu pobiegł tam gdzie był wcześniej Gray. Nadal go tam zastał.
- I jak z Lucy?! - zadyszany podbiegł do czarnowłosego, który udawał, że wciąż jest źle.
- Ciężko. - westchnął, próbując ukryć zadowolenie i odwracając głowę w drugą stronę. Natsu od razu przestał się uśmiechać i usiadł obok Gray'a zdołowany.
- Nic już nie rozumiem... - westchnął ciężko, patrząc się w podłogę. Wtedy Gray złapał Natsu za ramię, nadal z poważną miną, lecz nie mógł już dłużej wytrzymać.
- Żartowałem, idioto! - zaczął się śmiać. Wtedy smoczy zabójca uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę? Wszystko ok?! - wstał z krzesła, ponownie zdziwiony.
- Nie wiem jakim cudem, ale Lucy szybko dochodzi do zdrowia. Jednak wyglądało na to jakbyś już o tym wiedział. - powiedział Gray, marszcząc czoło. 
- Nieważne...Lucy nadal jest nieprzytomna? - zapytał Gray'a. 
- Niedawno z nią rozmawiałem, ale domyśliłem się, że przyjdziesz więc czekałem tutaj. - uśmiechnął się. Czasami naprawdę mogli się dogadać. Gray również wstał z krzesła i zaprowadził Natsu do sali, w której leżała Lucy. Jednak on spojrzał tylko przez okno, aby ją zobaczyć. W tej sali jak i również we wszystkich normalnych można było widzieć pacjentów przez szybę. Lucy wciąż była blada i wyglądała na słabą, jednak nie widać było na niej już zbyt wiele ran, które wcześniej miała na twarzy. Patrzyła wtedy w sufit ze smutną miną. 
- P-poczekaj, ale ja nie mogę się tak pokazać. - szepnął Natsu do Gray'a, oddalając się od razu od okna żeby dziewczyna go nie zauważyła i zaczął panikować. 
- Czym ty się przejmujesz? - odpowiedział Gray, unosząc jedną brew do góry rozbawiony. W tamtym momencie Natsu przypomniał sobie co zrobił Gray i westchnął ciężko.
- Może tym, że okazałeś się być dupkiem, a teraz udajesz jakby nic się nie stało. - powiedział Salamander. Czarnowłosy nie spodziewał się takiej odpowiedzi i trochę odsunął się od Natsu. Przypomniał sobie jak chciał być lepszy od Natsu. Nadal czuł do niego pewną nienawiść. Po chwili uśmiechnął się, lecz tym razem wrednie.
- Wiem, że gdyby ta walka się skończyła, na pewno bym Cię pokonał. A Lucy jest moja. - mówiąc arogancko podniósł brwi i cwanie się uśmiechnął, po chwili samemu wchodząc do sali, w której była Lucy.
- Gray...znów przyszedłeś. - Lucy uśmiechnęła się lekko kiedy zobaczyła czarnowłosego. Natsu był bardzo zdenerwowany i nie wiedział jak się odważyć, aby wejść do środka. Gray to jednak zimny drań, a już wydawało się, jakby mógł z nim normalnie rozmawiać. Natsu westchnął ciężko i oparł głowę o szybę, zapominając, że Lucy może go zobaczyć. Tak właśnie było. Blondynka odruchowo spojrzała w lewą stronę i zobaczyła tam załamanego Natsu, który wtedy także na nią spojrzał. Zdziwił się i nie wiedział jak ma się zachować, jednak nadal patrzył na Lucy z rozszerzonymi oczami. Gray wtedy również spojrzał na okno i z wrednym uśmiechem podszedł do okna i zasłonił je zasłoną.
- Co ty robisz? - zapytała Lucy, marszcząc czoło.
- A po co ma się gapić? - wzruszył ramionami rozbawiony Gray.
- Jestem pewna, że nie zranił mnie specjalnie. - odpowiedziała blondynka, myśląc, że Gray potrafi naprawdę być wredny. Mimo wszystko co się działo, wydawało się jakby robił coś specjalnie. 
- A ja jestem pewien, że jednak tak. - skłamał i podszedł do niej. Zapomniał o słuchu Salamandra, który szybko wszedł do sali.
- Dość tego! Sam mi mówiłeś, że to nie moja wina, a teraz ją okłamujesz?! - krzyknął wściekły Natsu. Nie mógł uwierzyć na jego kłamstwa.
- Jestem ciekaw co jeszcze nagadałeś Lucy! - podszedł do Gray'a i chciał uderzyć go z pięści, jednak zanim to zrobił sam oberwał i upadł na podłogę. Krew leciała mu z nosa.
- Słaby jesteś. - powiedział rozbawiony mag lodu z wrednym uśmiechem i chciał podejść do Natsu żeby ponownie go uderzyć.
- Zostaw go! - krzyknęła Lucy, zdenerwowana. Już nic z tego nie rozumiała.
- Gray, z czym mnie okłamujesz? Powiedz mi, albo sama się dowiem! - jeszcze obolała usiadła, przytrzymując się łóżka. Zacisnęła oczy, bo sprawiało jej to ból. Natsu bez słowa od razu wstał i pomógł jej z powrotem się położyć.
- Nie wstawaj. Jeszcze nie powinnaś. - powiedział Natsu ze zmartwionym wzrokiem, nie przejmując się Gray'em. Lucy patrzyła się wtedy na Salamandra. Przecież jego oczy były niewinne, zmartwione. Jak mógłby tak z wszystkim udawać? Dlaczego Gray próbował ją okłamać?
- Natsu...co tu się w ogóle dzieje? - powiedziała cicho ze łzami w oczach. Jednak za chwilę opętały ją emocje.
- Dlaczego wszyscy mnie oszukują?! - krzyknęła, bardziej się rozpłakując. Wtedy Natsu znów poczuł się jak wczoraj. Jego wygląd zaczął się zmieniać. Lucy bardzo się przestraszyła.
- Lu-lucy. Powstrzymaj mnie. - to były jego ostatnie słowa przed tym, zanim jego oczy robiły się coraz ciemniejsze i już nad sobą nie panował. Dziewczyna nie wiedziała co ma robić. Złapała go za rękę i przyciągnęła do siebie aby go przytulić z całej siły. Próbował się wyrwać, ale po chwili przestał. Lucy trzymała go przy sobie z zaciśniętymi oczami, bojąc się, że to nie zadziała. Mimo tego, Natsu po chwili stał się normalny. Jego włosy przybrały normalny kolor, a jego oczy odzyskały świadomość tego co się działo. Zdziwiony tym, co się stało, spojrzał na Lucy, która nadal go trzymała. Zaczął ciężko oddychać ze zmęczenia i szybko usiadł na krzesło obok łóżka bardzo zdziwiony. Gray widząc to wszystko nie mógł uwierzyć co się wtedy stało.
- Ty jesteś jakimś demonem! - przestraszony wybiegł z sali.
- Lucy ja... - westchnął ciężko. Nie wiedzial co powiedzieć, więc schował twarz w ręce załamany. Przecież mógł jej zrobić krzywdę. W końcu mógł z nią sam porozmawiać, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Nadal nie rozumiał, dlaczego aż tak bardzo Lucy go nienawidziła. Blondynka była cały czas zdziwiona, nie wiedząc co ma myśleć o chłopaku. On także nie rozumiał tego wszystkiego. 
- Natsu, jakie ty miałeś i masz wobec mnie intencje? Te płomienie powstały przez to, że chciałeś mnie oszukać prawda? Z resztą, dlaczego pytam. Pewnie znów mnie oszukasz. Nie wiem już co myśleć. - westchnęła i spojrzała w drugą stronę. Jednak nie spodziewała się takiego zdziwienia od Natsu.
- Słucham? Ja?! Nie wiem dlaczego tak pomyślałaś, ale po co miałbym Cię oszukiwać i chcieć posłać te płomienie na Ciebie? Przecież ja nie miałem pojęcia kim jesteś. Tak, byłem nieodpowiedzialny i podpaliłem zbyt dużo, ale chciałem tylko poćwiczyć magię. Nigdy nie chciałem nikogo zranić. - powiedział w końcu jak było naprawdę. Lucy słuchała uważnie z niedowierzaniem.
- Ale skoro mówisz prawdę, to dlaczego udawałeś zwykłego chłopaka? Kłamiesz... - mówiła, nadal przekonując się, że to co mówi Natsu to nie prawda. Wtedy Natsu odsunął swój szalik od ramienia, aby pokazać Lucy znak Fairy-Tail.
- Po prostu nie chciałem żebyś właśnie pomyślała, że te płomienie były przeze mnie. Nie chciałem Cię od siebie wystraszyć, byłaś w porządku więc z Tobą rozmawiałem, a dlaczego miałbym mówić Ci, że należę do Fairy-Tail i jestem smoczym zabójcą? Chyba wiesz jak to brzmi. - nie rozumiejąc już nic i nadal siebie winiąc, Natsu spuścił głowę w dół i westchnął ze smutną miną. 
- Przepraszam. Lepiej już pójdę. - wstał i skierował sie w kierunku drzwi, ale przez słowa Lucy się zatrzymał.
- To ty kupiłeś mi tę sukienkę... - szepnęła Lucy. Natsu na chwilę na nią spojrzał, ale zdecydował się wyjść. Czuł się winny, że to wszystko tak się potoczyło, ale również wstyd mu było, że nawet nie potrafil dać księżniczce tej sukienki. 
- Tchórz ze mnie. - pomyślał i wyszedł ze szpitala.

3 komentarze:

  1. LOL...
    Biedny Natsu i Lucy... Przynajmniej zna już prawdę o Gray'u i Laxusie... Mimo to wciąż chce ich udusić...
    Kin: Weź bo już nigdy do ciebie nie podejdą ze strachu... **wskazuje na trzęsących się i skulonych w kącie chłopaków**
    Zasługują na śmierć! Jełopy!
    Kun: Weź bo ja też zaczynam się ciebie bać... Zapewne Kiri również zaczyna uważać cię za psychicznie chorą...
    Mam dwie osobowości które się ze sobą kłócą... Czy ty uważasz że to normalne...
    Kin: Nie xD Dobra wygrałaś...
    A co do rozdziału... NALU! <3 Idę umierać w spokoju... Żarcik... Jaszcze chcę pożyć, aby skończyć opowiadania które aktualnie piszę xD
    Kin: Tak kończ je, aby szybciej nadeszły mroczne czasy Kin! *chory śmiech *
    Cholera... Boję się o twoich przyszłych czytelników....
    Kin: Nie panikuj... Będą żyć... Może i chorzy psychicznie jednak będą żyć...
    Tia.... Gray to cfel... Już myślałam że czegoś się nauczył...
    Kin: Nie jest tak inteligentny jak Zeref...
    I Jackal-sama... A właśnie... Gdzie Zeref-kun i Jackak-sama?
    Kin: Pojęcia bladego nie mam...
    A więc tak...Kiri-chan... Weny, weny i weny. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ^_^
    Kin: Ja również. Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial jest świetny. Dowiedzieliśmy sie czym jest ta smocza wiez. Cieszy mnie również to ze Lucy powoli dowiaduję się prawdy o klamstwach Graya i Laxusa... czekam tylko aż dowie sie wszystkiego o tych dwóch i ich znienawidzi. Choć przez chwile myślałem że Gray poszedł po rozum do głowy ale jak widać jest zbyt głupi.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jestem spełniona w pewnym sensie XD Nareszcie wytłumaczyli sobie co nieco, a jeżeli chodzi o Graya to mam ochotę go udusić.
    Gray: Mnie? Niby za co?!
    Ja: Dobrze wiesz za co! Jesteś podły, arogancki, wredny i samolubny!
    Gray: Przecież to nie moja wina tylko autorki, że mnie tak zmieniła!
    Ja: Jasne, najlepiej zrzucić winę na autorkę.
    Gray: Ja się poddaję.
    Ja z Grayem lecimy dalej czytać, więc papa!
    Pozdrawiamy ^^
    ~Natsuki i Gray

    OdpowiedzUsuń

Daj mi znać co myślisz o blogu i czy opowiadanie się podoba :) Będę bardzo wdzięczna, a da mi to również bardzo dużo motywacji do pisania. Dziękuję! (: