piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 9 - Natsu vs Gray

     Długo obserwował. Z daleka. Stał na drugim piętrze opierając się o drewnianą kolumnę ze skrzyżowanymi rękami. Dziewczyna była taka piękna. Nieśmiała. Kompletnie inna niż on, a to się jemu podobało. Przy późnej porze wszyscy już zbierali się do domu, a dziewczyna zaproszona była do domu Erzy, aby jak na razie tam przenocować. W końcu na razie nie miała gdzie mieszkać, a szkarłatnowłosa mimo tego, że czasami wydawała się straszna, była wobec Lucy w porządku. 
- Lucy, muszę jeszcze pomówić z Gray'em o co w tym wszystkim chodzi. Widziałam, że przed chwilą wyszedł, ale dam Ci klucze, możesz sama przyjść. - widać, że się śpieszyła, więc Lucy tylko przytaknęła. Miała nadzieję, że w żaden sposób swoją zemstą nie rozzłości tytanii jak już się o tym dowie, a ona jak na razie była dość wybuchowa. Dopiero po jej wyjściu zorientowała się, że przecież nie wie gdzie ona mieszka. Świetnie. W gildii została już tylko Lucy. Przynajmniej tak myślała. Westchnęła lekko, myśląc o wszystkim co się stało, po czym wstała z ławki i już miała ruszyć w stronę drzwi, które przez ogromną gildię wydawały się być daleko, ale coś ją zatrzymało. Lub ktoś. Usłyszała skrzypienie schodów i trochę ją to przestraszyło. Odwróciła się i już miała panikować, ale zobaczyła tam Laxusa. Uśmiechnął się do niej cwanie i podszedł do brązowookiej. Tymczasem Lucy spojrzała smutno na klucze w ręce, które jeszcze przed chwilą dała jej czerwonowłosa.
- Widzę, że tytania może i silna, ale nie za mądra. - zaśmiał się lekko i podrapał się po głowie, udawając zmartwionego. 
- Ta... - odpowiedziała, po czym westchnęła ciężko. Miała już dość tych wszystkich wrażeń. Nawet nie wiedziała gdzie ma iść, a w gildii przecież nie ma gdzie spać. Dobrze, że chociaż Laxus tu jest. Po chwili dodała:
- Może znasz drogę do jej domu? Byłabym Ci naprawdę wdzięczna. Nie mam pojęcia gdzie iść. - spojrzała mu w oczy, które teraz wydawały się być łagodniejsze kiedy ich wzroki się spotkały. Czuł się inaczej przy dziewczynie. Pomyślał chwilę, ale nic sobie nie przypominał.
- Raczej nie wiem...Ale możesz przenocować u mnie. Nie martw się, nic Ci nie zrobię. - zaśmiał się lekko, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech. Szczery. Jak nie Laxus. Tylko ona mogła widzieć ten uśmiech, ale o tym nie wiedziała. Przecież i tak wcześniej wydawał się miły. Po jego słowach jednak trochę się przestraszyła. Ma iść nocować u jakiegoś faceta? Zaraz, ale dowiedziała się, że on jest wnukiem mistrza. Nie może być zły. Należy do gildii, jest dla niej miły, a co najważniejsze...przecież uratował ją od Natsu. Dzięki temu przy nim czuła się bezpieczna. Poza tym, nie miała żadnego innego wyjścia. Chyba nie spałaby tutaj na podłodze?
- Dobra. - odpowiedziała. Kiedy blondwłosa wyszła już na przód, Laxus zauważył plecak pod stołem przy którym wtedy siedział Natsu. Widocznie o nim zapomniał. Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech, bo doskonale wiedział co znajduje się w środku. Aby dziewczyna nie domyśliła się, że jest to plecak Salamandra, wziął z plecaka tylko sukienkę, którą schował za plecy. Lucy odwróciła się do Pana Błyskawicy zmartwiona, że za nią nie idzie.
- Coś się stało? - powiedziała, marszcząc czoło. Laxus podszedł do niej i uśmiechnął się szczerze.
- Wiesz, zapomniałem o czymś.  W sumie zapomniałem Ci to dać. - wziął rękę do przodu, aby dziewczyna zobaczyła co trzyma. Jej oczy od razu się rozszerzyły, gdy zobaczyła swoją wymarzoną sukienkę. Od razu uśmiechnęła się szeroko i pocałowała Laxusa w policzek.
- Naprawdę ją dla mnie kupiłeś?! Myślałam, że już nie będę miała okazji jej zobaczyć. Ale...dlaczego mi ją kupiłeś? - bardzo szczęśliwa z prezentu, chciała się dowiedzieć skąd Laxus wiedział, że tak bardzo chciała ją mieć. Chłopak złapał ją za rękę, przez to nie unikając zdziwienia dziewczyny. Jednak chciała wiedzieć co ma do powiedzenia.
- Skoro widziałem i słyszałem Natsu, słyszałem też Ciebie. Ten dureń nawet nie pomyślał, aby Ci ją kupić. Od razu po tym jak poszliście w inną stronę zakupiłem sukienkę, po prostu brak mi było odwagi żeby Ci ją dać. Jesteś piękna i potrzebujesz piękne sukienki. - powiedział blondyn, który był już zawodowym kłamcą.
     Jego radość jednak nie potrwała zbyt długo. Ktoś otworzył drzwi, aby wejść do gildii. Był to nie nikt inny niż Natsu. Po dojściu do chaty nie minęło długo, aby zorientował się, że zapomniał swojego plecaka, jednak aż się w nim zagotowało kiedy na środku stała Lucy z Laxusem. Dzięki temu, że jego słuch był o wiele lepszy niż u innych, usłyszał ich rozmowę.
- Dlaczego ona trzyma sukienkę ode mnie, debilu?! - wykrzyknął Natsu.
- Co ty gadasz? Ciebie nie byłoby na to stać! - wykrzyknął Laxus, nie wiedząc jak w tym momencie ma z tego wybrnąć. Blondynka od razu uwierzyła blondynowi i przymrużyła oczy.
- Przestaniesz w końcu kłamać?! Mam Ciebie dość! Czego ty ode mnie chcesz?! Teraz mi chcesz wmówić, że to niby od Ciebie? - Lucy widocznie zdenerwowana na widok różowowłosego, podeszła do niego i powiedziała co myśli. Nie bała się już, ale była wrażliwa więc oczy zaszkliły się jej przez łzy. Zacisnęła pięści.
- Nie chcę Cię widzieć! - dodała. Natsu rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie miał pojęcia co tak naprawdę zrobił. Wtedy Laxus zaśmiał się głośno, aby z niego kpić i złapał dziewczynę za ramię żeby pokazać, że chłopak nie jest tu mile widziany nie tylko przez niego. Kiedy Natsu zobaczył u Lucy łzy, nie mógł już dalej wytrzymać.
- Nie wiem jak mogłem być takim idiotą, żeby nie dać Lucy tej sukienki o wiele wcześniej. Zawsze znajdzie się jakiś problem na drodze. - powiedział Natsu wściekły. Wtedy jego pięści stały się pełne ognia, a jego oczy stały się ciemniejsze. Na jego twarzy pojawiły się smocze łuski, a jego włosy dostały czarnych pasemek. Był cały w ogniu, który również dostał kolorów bardziej czerwonych. Dziewczyna od razu odsunęła się od oby dwu. Laxus rozszerzył oczy.
- Co to jest?!  - zdezorientowany cofnął się do tyłu. Nigdy wcześniej Natsu nie był w takim stanie.
- Przez twoje kłamstwo Lucy płacze. Pożałujesz. Nie pozwolę nikomu sprawiać, żeby płakała. Już nigdy. - smoczy zabójca nie mógł się kontrolować. Nagle dostał o wiele więcej mocy, o wiele więcej energii, lecz ta energia była inna. Nie miał pojęcia dlaczego tak reaguje na płacz blondynki. Nie mógłby tego znieść już więcej. Tak siebie znienawidził za to że ją wtedy zranił, że nienawidził również każdego innego, który sprawiłby, że na policzkach dziewczyny byłyby łzy. Zacisnął zęby. Wokół niego było coraz więcej ognia, a jego oczy ciemniały. Lucy ze strachu schowała twarz w ręce i płakała. Bała się. Chłopak wyglądał jak demon. O co mu w ogóle chodziło? Ale najważniejszym było to, że wiedziała, że zaraz coś się stanie blondynowi. Nie chciała na to pozwolić. Laxus ciągle oddalał się od Natsu. Wyczuwał jak silna jest ta moc. Na jego twarzy był sam pot ze strachu, a jego oczy mocno się rozszerzyły. Przełknął ślinę. Co miał zrobić? Nie chciał wyjść na tchórza, ale nie miał szans. Natsu podniósł pięść, chciał już zaatakować, ale między nim a Laxusem stanęła Lucy, płacząc mocno.
- Zostaw go!  - krzyknęła. Jednak on postradał już swoje zmysły. Był wściekły, nie kontrolował swoich mocy.
- Z drogi! -  krzyknął. Chciał wyeliminować wszystko co zraniłoby blondynkę. Nie wiedział jednak czemu.
- Nie! - odpowiedziała blondynka ze strachem w oczach.
- Lucy uciekaj! - ostrzegł Laxus, jednak ona nie chciała uciec. Chciała uświadomić chłopakowico robi. Tak bardzo się bała. Trzęsła się ze strachu.
- Natsu, proszę! - powiedziała ciszej, płacząc mocno i podeszła do niego bliżej. Aby nie zranić dziewczyny, chłopakowi od razu udało się wyjść z tej demonicznej odsłony. Rozszerzył oczy, uświadamiając sobie, że on także w tym momencie rani dziewczynę. Zmienił się na normalnego Natsu. Jego ciemne oczy zniknęły, pasemka na włosach także, oraz ogromna moc, którą zaznał po raz pierwszy. Padł na kolana, oddychając ciężko, nadal zszokowany tym co zrobił.
- P-przepraszam. - spojrzał Lucy w oczy, ale nie mógł już dłużej przez to, że ona nadal płakała. Wtedy wyszedł z gildii jak najszybciej potrafił. Nie chciał się już pokazać.
- Co się ze mną stało? - ciągle się zastanawiał, jak już trafił do chaty. To prawda, że był najsilniejszym smoczym zabójcą, ale nigdy wcześniej nie miał takiej przemiany. Od teraz wolał trzymać się z dala od wszystkich, aby nikogo fizycznie nie zranić. Jednak została mu jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Tego nie odpuści.
#
     Gdyby nie te wszystkie emocje, które towarzyszyły Dragneel'owi, pewnie poszedłby od razu smacznie spać. Zwykle śpi do południa, bo nienawidzi wstawać rano przez swoje lenistwo. Siedział po turecku ze skupioną miną kilkanaście metrów od chaty. Skrzyżował ręce i patrzył się przed siebie, przymrużając oczy z gniewu. Nigdy wcześniej nie przygotowywał się w ten sposób na coś tak banalnego jak walka z Gray'em. Tym razem chodziło o coś innego, a brał to o wiele poważniej. Różowowłosy nie chciał zrobić z siebie pośmiewiska i mimo tego, że Lucy nie była tak naprawdę jego dziewczyną, nie mógł zrozumieć jak Gray mógł ją od niego odbić. Czy tak robią kumple? Nie chodziło o to, że on coś do niej czuł. Chociaż dostrzegał piękno w jej oczach, to nie było tak. Nigdy jakoś nie myślał o miłości, a mimo jego wieku, z tym nadal nie nadążał za innymi. A może po prostu gdy pojawi się ta jedyna, jego myśli się zmienią? Nigdy jeszcze nie zaznał smaku miłości, dlatego też jej nie chciał. 
     Następnego rana, cała gildia zebrała się na miejsce wraz z mieszkańcami Magnolii o 8, przed czasem. Wszyscy byli zaciekawieni tym, jak silny jest smoczy zabójca oraz jego przeciwnik, mag lodu i nie mogli doczekać się akcji jaka miała nastąpić. Gray Fullbuster już także przyszedł wcześniej. Wielki tłum wyglądał jak arena przed wyścigami w prostej linii, tak aby mieli wystarczająco miejsca na walkę. Czarnowłosy stał już na 'polu bitwy', z zamkniętymi oczami i cwanym uśmiechem, czekając tylko kiedy zjawi się Natsu. Tymczasem Cana, pijąc ciągle z beczki piwa, siedziała na trawie trochę dalej od całego tłumu, trzymając przy sobie dość duży, automatyczny zegar. Dlatego, że był w kształcie prostokąta, łatwo można było go postawić na ziemi. To ułatwiło całą sprawę dla szatynki, która jedyne co musiała robić to siedzieć i się przyglądać, a nie zabroniono tam alkoholu.
       Na zegarze wybiła 8:59. Wszyscy rozglądali się dookoła, zdziwieni, że nie ma tam Salamandra. Czarnowłosy nie martwił się tym, wręcz cieszył się, że wyjdzie na bohatera. 
- Wiedziałem, że stchórzysz ty durniu. - powiedział pod nosem z zadowoleniem, lecz nie wiedział, że ktoś go słyszy. W dodatku ta osoba. Różowowłosy zjawił się obok Gray'a dokładnie o godzinie 9:00. Kiedy już wszyscy mieli cierpliwości, ten w końcu przyszedł.
- Co tam mówisz idioto? Przecież mówiłem, że będę punktualnie. - powiedział różowowłosy, patrząc na Gray'a z niecierpliwym zapałem do walki. Był trochę zdyszany, bo tak naprawdę gdyby nie Happy, wszystko by przegapił. Zasnął przed chatą nawet nie wiedząc kiedy przez zmęczenie, lecz kot uratował całą sytuację i go obudził na czas. Natsu szybko spojrzał na tłum ludzi, w poszukiwaniu blondynki, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. To go trochę zdezorientowało, tak że nawet nie wiedział, że walka już się rozpoczynała.  Nie czuł jej obecności, co go zaniepokoiło.
- Ice Make: Floor! - Gray podstawił pod Natsu lodową podłogę. Ten, dopiero zauważając, że coś się dzieje, rozszerzył oczy ze zdziwienia i od razu się przewrócił na twardą powierzchnię. Przez to, że było ślisko.
- Idiota, haha. - Gray zaczął go wyśmiewać, że tak łatwo mu poszło aby ten się przewrócił. Jednak Natsu, nadal leżąc zacisnął zęby, a w jego pięściach pojawił się ogień. Po szybkim wstaniu z ziemi, biegł jak najszybciej w stronę swojego przeciwnika, aby w końcu pokazać co potrafi.
- Ice Make: Lance! , Ice Make: Shield! - czarnowłosy wiedząc, że musi zaatakować, gdy Salamander jest w biegu, od razu rzucił lance w jego stronę. Tymczasem również użył już na siebie barierę z lodu, bo wiedział, że za chwilę dotrą do niego płomienie. Natsu próbował zakryć twarz rękoma, aby przedrzeć się przez lance jak najszybciej, jednak trochę bólu mu to sprawiło.
- Zaraz Cię dorwę lodowcu! - krzyknął w stronę Gray'a, który tylko śmiał się na widok Natsu, który pięśćmi z ogniem próbował się do niego przedrzeć przez barierę.
- Tylko na tyle Cię stać, płomyczku? - Gray próbował sprowokować smoczego zabójcę, jak zwykle mu się udało. Gdy już jego bariera zniknęła, trochę się przestraszył, ale zanim Natsu zdążył wykonać swój ruch, przestał zaraz przed jego wykonaniem. Chłopak nie wiedział dlaczego, ale po chwili się domyślił, gdy tak jak on spojrzał na tłum ludzi. Lucy stała teraz na przodzie ze zmartwionym wzrokiem. Nie lubiła patrzeć na jakiekolwiek walki, a po tym co stało się wczoraj martwiła się o Gray'a. Różowowłosy poczuł jej obecność i od razu dostał większą motywację do wygranej, ale poświęcił zbyt dużo czasu na myślenie niż swoje akcje. Przez to trochę oberwał. Walka już miała kontynować na poważnie, kiedy Natsu ładował ryk ognistego smoka, ale...
- Nie mogę na to pozwolić. Za chwilę może być za późno. Co jak znowu tak się stanie? - pomyślała Lucy. Wbiegła nie we właściwym momencie. Ani Natsu ani Gray nie pomyśleli o tym, aby ktoś w takim momencie mógł wbiec na pole walki. Przez to, że Natsu miał zamknięte oczy, a celował w Gray'a...Płomienie wydobywające się z jego buzi trafiły w blondynkę, która dopiero w ostatniej sekundzie zorientowała się co się stanie i rozszerzyła oczy. Wszystkie płomienie trafiły ją w prostej linii. Od razu stała się nieprzytomna i upadła na ziemię. Widać było rany na jej ciele. Salamander nigdy nie wyobrażał sobie, żeby przez niego tak się stało. Cały tłum zaczął krzyczeć ze strachu, martwiąc się o dziewczynę. Wiadomo, że dziewczyna nie wytrzymałaby takiego bólu. Nie była magiem, nie była silna. Kiedy Natsu zauważył co się stało, rozszerzył oczy, a wydawało się jakby serce stanęło mu w miejscu. Nie mógł uwierzyć w ten widok.
- Lucy! Lucy! - przybiegł do niej jak najszybciej mógł z zaciśniętymi pięściami. Próbował zatrzymać łzy.
- Boże, co ja zrobiłem! - krzyczał, nie wierząc w to co widział. Przytulał Lucy i nie wiedział co ma zrobić. Gray nie miał odwagi do niej podejść. Stał w miejscu, zszokowany. Nie potrafił nic powiedzieć. Z resztą tak jak każdy, który widział zdarzenie.
- Mogłem bardziej uważać, to wszystko moja wina! - upuścił głowę, nie wiedząc co ma teraz zrobić. Jednak po bardzo krótkiej chwili od razu wziął Lucy delikatnie na ręce i bez słowa biegł w poszukiwaniu szpitala.
- Z drogi! - popchnął wszystkich na swojej drodze, aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Kiedy już wbiegł do szpitala, krzyczał o pomoc.
- Pomóżcie jej!
____

Długo zajęło mi pisanie tego rozdziału, ale to dlatego że napisałam dwie wersje. Na początku pierwsza mi się nie podobała, ale po napisaniu drugiej udało mi się wszystko połączyć w całość. Może i nie był to dobry pomysł, ale jednak chciałam aby te wszystkie wydarzenia się stały w jednym rozdziale. Myślałam, że jednak lepiej wyjdzie mi ten rozdział, ale pozostawię to wam do oceny. :) Tytuł trochę dwuznaczny, bo walka się nie skończyła. W końcu mogę zrealizować pomysł jeśli chodzi o Natsu, który miałam już od dawna. Niestety na razie nie zdradzę o co chodzi. :> Może ktoś się domyśli?

4 komentarze:

  1. Ale mnie denerwuje że każdy kto chce się zbliżyć do Lucy... bez przerwy ją oklamuje a z Natsu robi najgorszego drania. Najpierw Dupek Gray a teraz głupi Laxus. Nie zdziwie sie jak tylko Lucy się obudzi to ktoś z tych dwóch kredytów powie że to oni ją przynieśli do szpitala a lucy im uwierzy i znowu Natsu wyjdzie na najgorszego. Chciałbym zobaczyc minę lucy gdy się dowie że ja oszukiwali i że Natsu był tylko szczery.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z panią wyżej. Laxusa jak kocham, to tego z twojego bloga poprostu nie trawię! Głupi cfel!
    Laxus: To boli ;-; *normalnie jak Woody z 'Nie ma to jak statek' xD* wcale że nie!
    Słyszysz moje wewnętrzne rozmyślania?
    Kin: Shi... Wszyscy je słyszymy...
    Kurna! Dobra... Fail xD
    Sting: Z tego co zauważyłem masz pełno takich fail'ów w swoim życiu...
    Sting... Spierdalaj! Wciąż kocham Jackal'a-sama!
    Jackal: Jak ty z nią wytrzymywałeś? *wskazuje klejącą się do niego Shi*
    Sting: Nie wiem, ale chcę aby znowu mnie męczyła... ;-;
    Jackal: Stary upadłeś na głowę? Czy coś ci się ostatni stało...
    Gray: Chyba nie widzicie prawdziwego dramatu... Dlaczego ja tu kurwa jestem takim gałganem i gdzie do cholery Juvia.
    A kogo to obchodzi? Czyżbyś się zakochał Gray
    Gray: Tsunadere nie wie czym jest miłość!
    Kin: Nie gadaj głupot. Nawet Ren znalazł wybrankę swego serca... O dziwo jako pierwszy...
    Sting: Gray o czym ty gadasz... Mnie nie ma nawet... No dobra... Jestem. Cofam. Pierwsze rozdziały się kłaniają... Tylko co ja do cholery chcę zrobić panience Lucynce, bp nie ogarniam...
    Laxus: Nas się pytasz? Pytaj się Kiri-san...
    Macie problemy! Ja z Kin na pewno się tu nie pojawimy, q wy macie szansę i się pojawiacie... No i jeszcze narzekacie...
    Kin: Cóż poradzisz Shi... To głupie cfele.
    Laxus, Sting, Gray i Jackal: Nie jesteśmy cfelami!
    Kin: No tak... A Zarefcio jest brzydki i niepociągający...
    No co poradzić... Dobra. Koniec komentarza bo schodzi na psy...
    Kin: Kiri wenę ślemy w lodach bo na takie upały ni ma nic lepszego...
    I pozdrawiamy... Mamy nadzieję że się niw rozpłyniesz tak jak ja i Kin... ;-;
    Kin, Shi, Laxus, Gray, Sting, Jackal: Czekamy na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj szybciutko następny rozdział >.< Ja chcęęęęę kolejnyyyy ;=; Ciekawa historia, przynajmniej dla mnie :D No i gdybyś miała chwilkę czasu to może zajrzałabyś na naszego bloga? >.> http://fairytailworldiscruel.blogspot.com/ Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli mam być szczera ten rozdział mi się nie podobał.
    Laxus podrywający Lucy i Natsu, który ją niechcący atakuje? Nie, nie umiem tego łyknąć. Mam nadzieje, że następne rozdziały wpadną mi w oko.
    Pozdrawiam
    ~Natsuki

    OdpowiedzUsuń

Daj mi znać co myślisz o blogu i czy opowiadanie się podoba :) Będę bardzo wdzięczna, a da mi to również bardzo dużo motywacji do pisania. Dziękuję! (: