wtorek, 8 września 2015

Rozdział 15 - Ratunek

     Natsu biegnąc w kierunku miejsca, gdzie udał się wcześniej, myślał w tej chwili o chłopaku którego tam spotkał. Wiedział, że stchórzył, że był idiotą żeby komuś obcemu tak po prostu uwierzyć. Naprawdę myślał, że Lucy nie żyje. Westchnął ciężko. Czasami sam siebie nie rozumiał. Dlaczego tak po prostu się poddał i wrócił do gildii? Jednak jeśli to co mówił mistrz jest prawdą, dziewczyna nadal żyje. Aby po raz kolejny się upewnić, Natsu rozpalił ogień w swoich pięściach i uśmiechnął się lekko. Po chwili musiał trochę zwolnić, ponieważ zapach blondynki słabł z każdą chwilą przez to ile minęło już czasu, a w takich momentach różowowłosy miał sporo czasu do myślenia. Przypomniało mu się jak razem z Gray'em rozmawiali z Erzą, która wytłumaczyła im dlaczego Lucy nie może zostać w zamku. Zmarszczył czoło, łącząc wszystkie fakty w jedno. Ten blondyn to na pewno Sting Eucliffe. Zapłacił ojcowi Heartfilli sporą sumę pieniędzy, aby ten zgodził się na ślub swojej córki. Natsu skrzywił się i pomyślał:
- Jak on mógł zrobić jej coś takiego? - westchnął. Jakoś nie czuł się dobrze z faktem, że Lucy miałaby kogoś poślubić. Poza tym, jeśli naprawdę ten kretyn chciałby z nią być, to dlaczego mówił o jej śmierci tak jakby się z tego cieszył? W tym momencie trafił już na stację kolejową i ponownie się skrzywił. Przecież ma chorobę lokomocyjną, pociągi to ostatnia rzecz, którą chciałby teraz widzieć. Na sam widok jednego z nich, twarz chłopaka zrobiła się zielona. Kiedy bardziej się skupił, mógł wyczuć w którą stronę znika zapach dziewczyny, a to znaczyło, że wtedy już wiedział którym pociągiem jechać. 
- Obiecuję sobie, że ostatni raz jadę pociągiem. - zamknął oczy i westchnął, próbując przygotować się psychicznie na to okropne uczucie. Właśnie wtedy wszedł do pociągu i szybko usiadł na siedzenie. Od razu zrobiło mu się niedobrze i zrobił się cały zielony. Rozłożył się na całym siedzeniu i wyglądał, jakby był nieprzytomny.
- Ostatni raz. - ledwo dodał to od siebie zanim jeszcze bardziej zrobiło mu się niedobrze. Zawsze mówił, że już nigdy nie wsiądzie do żadnej formy transportu, a już najbardziej do pociągów, jednak nigdy nie mógł dotrzymać sobie tej obietnicy. Zawsze były powody dla których musiał używać tych potworów. Jak nie misja, to gildiowe wakacje wraz z Erzą, która dopilnowała, aby Natsu wszedł do pociągu jako pierwszy. To było okropne. 
***
- Nawet tutaj musisz mnie więzić? Naprawdę myślisz, że ucieknę z tego strzeżonego zamku bez magii? - mówiła Lucy z załamanym głosem. Ciągle wszystko ją bolało, a poza tym, musiała cały czas być przykuta do ściany w tej szpitalnej sukience, która teraz była cała brudna i podarta. 
- Nigdy nic nie wiadomo. - uśmiechnął się wrednie blondyn, obserwując dziewczynę. Po chwili dziewczyna wpadła na pewien plan. Przecież warto spróbować, prawda? 
- M-muszę do toalety. Wypuść mnie. - powiedziała poważnie, patrząc na Stinga. To go trochę zdziwiło, bo nie przemyślał tego wcześniej.  Po chwili namysłu, powiedział:
- W takim razie ja Cię zaprowadzę. - wtedy podszedł do Lucy i uwolnił ją, a ona zasyczała z bólu. Bycie przywiązanym również bolało. Czy ten człowiek ma w ogóle litość? Sting złapał blondynkę za nadgarstek i ciągnął ją za sobą. Lucy nie miała pojęcia co dalej zrobi. Chciała stąd jakoś uciec, ale nic nie udało jej się wymyślić. Chłopak zaprowadził ją do łazienki.
- Poczekam przed drzwiami. - powiedział oschle i oparł się o ścianę na przeciw łazienki. Lucy spojrzała na niego ze smutną miną i westchnęła. Zamknęła się w łazience i usiadła na wannę, zastanawiając się co może teraz zrobić. Musi być coś. W głębi serca miała nadzieję, że ktoś ją uratuje, a osoba, którą miała na myśli to...
- Natsuuuuuuu! - krzyknęła z całej siły przy otwartym oknie. Taki był jej plan. Jedyny pomysł, na który mogła wpaść. Wiedziała jednak, że to niemożliwe aby akurat tutaj był i ją uratował. A gdyby chciała się sama uratować, nie mogła przecież spaść z takiej wysokości przez okno. Sting, jak i również wszyscy w zamku usłyszeli ten krzyk. Sting zmarszczył czoło i zaczął szarpać za klamkę. W tym momencie Lucy drżała ze strachu. Co miała teraz zrobić? Pozostała tylko nadzieja.
***
Nie miał pojęcia gdzie dalej iść, bo jakimś cudem nie czuł już jej zapachu. Minęło zbyt wiele czasu, a on nie był nawet pewien czy wysiadł z pociągu w odpowiednim mieście. Westchnął ciężko. Za chwilę jednak usłyszał krzyk. Nie zwykły krzyk, to brzmiało raczej jak wołanie o pomoc. To była Lucy. Wypowiedziała jego imię. Słyszał to z bardzo daleka, dzięki jego słuchowi. Natsu zaczął szybciej oddychać i biegł z całych swoich sił w stronę krzyku, coraz bardziej poważniejąc. Wtedy zobaczył zamek w oddali. Już rozpalił swoje pięści, gotów do walki, jednak coś go powstrzymało. Kolejny krzyk. Rozszerzył oczy, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Dziewczyna spadała z najwyższego okna w całym zamku. 
- Ratunku! - krzyczała spadając. Wtedy Natsu przyspieszył jeszcze bardziej, aż do swojego limitu. W głowie przechodziło mu tyle myśli na raz. Co jak nie zdąży? To wszystko będzie jego wina. Nie mógł już biec szybciej, a dziewczyna była coraz bliżej ziemi. 
- Luuucyyy! - krzyczał, próbując zwiększyć swoją prędkość. Kiedy już był przy zamku, w ostatnim momencie kiedy Lucy spadała, zdążył ją złapać tak, że na nim leżała. Czuł, że cała drżała ze strachu i miała ściśnięte oczy. Natsu szybko oddychał i odetchnął z ulgą, że udało mu się ją uratować.
- N-natsu?... - powiedziała cicho, płacząc. Dopiero teraz zauważyła, że tak naprawdę nic jej się nie stało, a Natsu naprawdę tu jest. 
- Lucy...nie płacz. - powiedział Natsu, odgarniając Lucy włosy za ucho. 
- Ty naprawdę po mnie przyszedłeś. Dziękuję. - mówiła z drżącym głosem. Salamander dopiero zobaczył w jakim dziewczyna jest stanie, kiedy szybko się podniósł i wziął ją na ręce, uciekając od zamku. Zauważył, że blondynka wszędzie ma rany, zadrapania, plamy krwi i cały czas była w szpitalnej sukience, która teraz wcale takiej nie przypominała. Wszędzie była podarta i brudna. Na twarzy dziewczyny również zobaczył siniaki. Bardzo się tym zdenerwował. Miał ochotę tam wrócić i ich wszystkich pozabijać za to co jej zrobili, ale nie mógł jej tutaj zostawić, w dodatku w takim stanie. Kiedy biegł z Lucy, cały czas myślał o tym co by było, gdyby jej nie uratował. 
- Chyba dobrze, że zdecydowałam się wypaść z tego okna. - Lucy próbowała się uśmiechnąć, ale nadal drżała ze strachu, bo uświadomiła sobie że mimo wszystko to był bardzo zły pomysł. Wtedy smoczy zabójca się zdenerwował.
- Zwariowałaś?! Mogłaś umrzeć!  - krzyknął na nią, pamiętając jak się czuł kiedy naprawdę myślał, że Lucy nie żyła. Nie chciałby żeby tak się stało naprawdę. Po jego słowach Lucy spuściła głowę i kolejne łzy spływaly jej po policzku. Chłopak dopiero teraz sobie uświadomił, że nie powinien był na nią krzyczeć. Westchnął lekko.
- Przepraszam. Po prostu...martwiłem się. - powiedział ciszej, a jego twarz zrobiła się czerwona. Wtedy odwrócił wzrok, kiedy w końcu dotarli na stację kolejową. No i w końcu znowu musiał wejść do pociągu. 
- Natsu? Możesz mnie już postawić na ziemię. - powiedziała Lucy, nie wiedząc dlaczego chłopak ją jeszcze trzyma i również się zaczerwieniła.
- A, no tak... - wtedy postawił Lucy na ziemię i weszli do pociągu. Dziewczyna zdziwiła się na zachowanie różowowłosego, bo ten jak najszybciej usiadł na siedzenie i wyglądał jakby był chory. Blondynka usiadła obok niego i przyjrzała się mu. 
- Nienawidzę pociągów. - powiedział Natsu, już cały zielony i nieświadomie położył głowę na kolanach Lucy, trzymając się za brzuch. Lucy zdziwiła się, ale za chwilę uśmiechnęła się do niego ciepło. 
- Nie wiedziałam, że masz chorobę lokomocyjną. - zaśmiała się lekko i pogłaskała go po włosach, przez co chłopak zdał sobie sprawę, że leży na Lucy i od razu usiadł normalnie na swoje miejsce skrępowany. Po chwili jeszcze bardziej zrobiło mu się niedobrze.
- Tylko na mnie nie wymiotuj! - powiedziała przestraszona Lucy, odsuwając się trochę.
__________________________________
Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział. Ostatnio jakoś nie miałam weny, ale w końcu udało mi się napisać. Ostatnio również zmieniłam szablon, jednak nie jestem pewna, czy zmienić go znowu. W zakładkach dodałam jeszcze 'SPAM' i 'Polecam'. Myślę, że zakładka na spam przyda się wielu osobom, które chcą reklamować swoje blogi, a do zakładki 'Polecam', zapraszam wszystkich którzy szukają fajnych opowiadań. ;)

4 komentarze:

  1. Och <3 Urocze! Bardzo się cieszę, że wszystko się dobrze potoczyło, jednak nadal nie pasuje mi tu rola Stinga jako złego księcia oraz mam wrażenie, że cała akcja się za szybko potoczyła. Nie wiem czy masz zamiar coś w tej sprawie dodawać czy uznać sprawę za zakończoną, ale myślę, że tak też może być.
    Błędów się nie dopatrzyłam. Głównie skupiłam się na akcji tego rozdziału i doszłam do jeszcze jednego wniosku: Coś krótkie ;)
    Jeszcze muszę dodać słówko o nowym szablonie. Piękny <3 Bardzo podoba mi się tu ten fiolet! Nie tylko pod względem estetycznym, ale także pod względem praktycznym. Mnie ciemne tła ułatwiają czytanie oraz do tego zachęcają :)
    No cóż, mam nadzieje, że nie długo znów pojawi się rozdział, a ten zaliczam do bardzo udanych ^^
    Przesyłam dużo weny oraz życzę szczęścia w szkole!
    Pozdrawiam ^^
    ~Natsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, w Fairy Tail nie spotkałam jeszcze Stinga (dopiero 103 odcinek) , a wydawał mi się na dobrego kandydata do czarnego charakteru. Nie martw się, to nie koniec akcji. Sting przecież tego tak nie zignoruje :) Też wydaje mi się, że rozdziały są coś krótkie i zastanawiam się czy nie pisać tak jakby dwóch w jednym? Jednak przyzwyczajona jestem pisać rozdział w jeden dzień, a może dlatego to wszystko nie jest za bardzo rozwinięte i akcja dopiero dzieje się w kolejnym rozdziale.
      Dziękuję bardzo za te miłe słowa <3 Nie byłam przekonana do innych kolorów niż biel, ale jakoś udało mi się to wszystko połączyć :)

      Usuń
  2. O rzesz w mordę jeża... Sting jaki dżentelmen xD Dobrze że nie wszedł z nią do tej łazienki... W sunie po nim spodziewała bym się wszystkiego xD
    Kurna już myślałam że Natsiasty jej nie złapie... I wtedy przypomniałam sobie że Kiri w życiu nie odebrała by Natsu mocy xD
    Lucynka jest strasznie naiwna... Że co skoczy se z okna i przybędzie książę na białym koniu? No w sumie książę się zjawił, ale nie miał konia i mógł się nie wyrobić xD Tak więc Lucy obrywa karniaczkiem :3
    Ciekawi mnie reakcja Laxusa i Gray'a xD Ten szok na ryjach... Ciekawe czy przeproszą... A może będą trwać w kłamstwie i wciąż tłumaczyć Lu jaki to Natsu jest zuy i niedobry... To źli ludzie,źliiii luuudzieeeee...
    A na zakończenie dodam że w ciąż kocham mojego Eucliffe <3 Mieliśmy trudne chwile na tym blogu, ale Lucy żyje więc mu resztę wybaczam xD
    Weny życzę i czekam na reakcję tych dwóch pedziów...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, świetne! Przeczytałam dopiero niedawno całość, i jestem pod sporym wrażeniem... Chyba jedno z najlepszych fanfików jakie czytałam. Piekne ♥_♥ Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń

Daj mi znać co myślisz o blogu i czy opowiadanie się podoba :) Będę bardzo wdzięczna, a da mi to również bardzo dużo motywacji do pisania. Dziękuję! (: