wtorek, 29 września 2015

Rozdział 18 - Nowa przyjaciółka.

     Stanęli już przed gildią, w końcu Lucy musiała tam wrócić i powiedzieć wszystkim, że jest z nią wszystko w porządku. Mimo tego, że Natsu już tam był i powiedział mistrzowi, nie może się przecież przed nimi wszystkimi ukrywać. Lucy westchnęła ciężko i spojrzała się na Natsu, który od razu wiedział o co chodzi.
- Nie musisz się tak o to martwić, po prostu z nimi nie rozmawiaj. Jeśli będą coś jeszcze od Ciebie chcieli, to ja... - w tym momencie rozpalił swoje pięści, pamiętając o czym Lucy jeszcze niedawno mu powiedziała. Był naprawdę ciekaw, kto tak o nim nakłamał, jednak blondynka nie dawała za wygraną i nie chciała mu o tym powiedzieć. Nie chciała widzieć kolejnych walk i sprzeczek. Niech zostanie jak jest, a ona po prostu już się nie odezwie do Laxusa. 
- Dobrze, możemy wejść. - powiedziała, po czym oboje weszli do gildii. Erza uradowana podbiegła do dziewczyny i mocno ją uściskała. Trochę jej to sprawiło bólu, przez to, że szkarłatnowłosa była w swojej zbroi.
- Cieszę się, że wszystko w porządku. - uśmiechnęła się do niej, a Lucy odwzajemniła uśmiech. Makarov również uśmiechnął się szczerze, popijając sobie sake i siedząc przy barze. Po chwili przypomniało mu się o tym, że nawet jeszcze nie było imprezy z okazji nowej członkini w gildii, a więc spoważniał na chwilę i wszedł na blat.
- Jutro wieczorem robimy imprezę! - krzyknął szczęśliwy. Mimo jego wieku uwielbiał gildiowe imprezy. Zawsze były śmiechy, walki, zabawa. Choć przyznawał, że takie coś widział w gildii na co dzień. Kiedy usłyszeli wiadomość o imprezie, większość już nie czekała na wymówkę do picia sake, bo już ją mieli mimo tego, że impreza miała dopiero zacząć się jutro. Lucy uśmiechnęła się na widok śmiejących się ludzi. Wyglądali trochę jak jedna wielka rodzina. Właśnie wtedy się zarumieniła i trochę posmutniała. Natsu od razu to zauważył, cały czas stojąc przy niej i pilnując czy czasami ten idiota Gray nie ma zamiaru się do niej przystawiać.
- Coś nie tak? - zapytał, kiedy usiadł z brązowooką przy jednym ze stołów.
- Po prostu wy wszyscy znacie się od dzieciństwa i jesteście jak rodzina, a ja się czuję jakbym tu nie należała. Do tego sprawiam same kłopoty i martwię się, że znowu będzie coś nie tak. Mam takie przeczucie. - powiedziała smutna, odwracając wzrok. Różowowłosy złapał ją za rękę nieświadomie, bo chciał ją pocieszyć.
- Wcale nie sprawiasz problemów. A jeśli tak, to mógłbym to powiedzieć o całej gildii. Od teraz jesteś jak rodzina. Nieważne kiedy się wszyscy poznaliśmy, należysz do Fairy-Tail. - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy. Lucy zarumieniła się i spojrzała na swoją rękę. Dopiero po chwili Natsu zorientował się, że ją trzyma i również się zarumienił, nie wiedząc co powiedzieć. Poprawił sobie szalik i przełknął ślinę, odwracając wzrok. Wtedy usłyszał cichy chichot i dopiero teraz zauważył, że na przeciwko nich siedziała Levy, drobniutka dziewczyna z krótkimi, niebieskimi włosami. To był totalny mól książkowy. Jednak gdy już miał powiedzieć Lucy, że Levy jest trochę nudna, one zaczęły rozmawiać i go ignorować. Obie interesowały się książkami.
- Naprawdę piszesz własne powieści? - powiedziała zdziwiona niebieskowłosa. Lucy uśmiechnęła się do niej, a ona to odwzajemniła. Właśnie wtedy zobaczyła, że znalazła w tej gildii dobrą przyjaciółkę. Była bardzo miła, a ich zainteresowania były takie same. Po kilku minutach rozmowy, Lucy powiedziała:
- Obiecuję, że będziesz pierwsza, która przeczyta moje opowiadanie jak je skończę. - uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny, a ona rozszerzyła oczy z zadowolenia i złożyła razem ręce, pokazując jak się cieszy. Levy czytałaby wszystko, a Lucy bardzo polubiła. Wtedy Natsu im przeszkodził.
- Ale to ja chcę pierwszy przeczytać! - powiedział z niezadowoloną miną i skrzyżował ręce. Blondynka się zaśmiała.
- Nie, już obiecałam, że to będzie Levy. - po chwili się uśmiechnęła. Natsu wpatrywał się w blondynkę nawet o tym nie wiedząc. Pomyślał, że naprawdę lubi jak ona się uśmiecha. Wtedy cieszył się razem z nią. Była dla niego ważna.  Levy od razu to zauważyła i znów się zaśmiała.
- Natsu, jednak jesteś dzieckiem. - powiedziała okularnica, uśmiechając się w jego stronę.
- Nie prawda! - zrobił dziecinną minę, obrażony.
- A nie mówiłam? - wtedy obie dziewczyny się zaśmiały. Lucy całkiem zapomniała o negatywnych emocjach i zaczęła lubić tu przebywać. Jednak przypomniało jej się, że nie ma gdzie mieszkać.
- Gdzie ja teraz będę mieszkać? - powiedziała, rozmyślając nad tym i spoważniała. Położyła podbródek na rękach, a łokcie miała na stole. 
- Macie jeszcze cały dzień na wykonanie misji. Natsu, może zabierzesz Lucy na jakąś? - powiedziała Levy. Natsu pomyślał, że to nie jest taki zły pomysł, ale przecież Lucy nie była magiem. 
- Jasne! - powiedział, uśmiechając się szeroko. Uwielbiał chodzić na misje. On w ogóle uwielbiał walczyć, więc to mu odpowiadało. W sekundę pojawił się przy tablicy zleceń i próbował znaleźc coś co zapłaciłoby pierwszy czynsz dziewczyny. Wtedy zobaczył zlecenie, które dałoby im 50,000 klejnotów i od razu je wziął, nie pytając blondynki o zdanie. Ona stała zdziwiona przy tablicy, a Natsu już za chwilę pociągnął ją za rękę, zadowolony z tego, że znowu będzie walka. Lucy jeszcze nie zrozumiała co się dzieje i biegła za nim.
- Skąd taki pośpiech? - mówiła, trochę przestraszona.
- Ale się napaliłem! - mówił różowowłosy z zapałem do walki, uśmiechając się jak małe dziecko.
- No to chyba już wiem... - zaśmiała się, przez co Natsu trochę się ocknął i zwolnił.Uśmiechnął się krępująco i podrapał się za szyją.
Natsu, możesz już puścić moją rękę. - jednak powiedziała to tylko w myślach. W takich momentach nie miała pojęcia jak ma się zachować. Było to dla niej wstydliwe, że tak po prostu Natsu trzymał ją za dłoń i nic sobie z tego nie robił, jednak on nie był w ogóle świadomy, że znów to zrobił. Lucy postanowiła, że to zignoruje i na razie mu pozwoli. Trochę ją to samą zdziwiło, ale uśmiechnęła się pod nosem. Poza tym, czuła przy nim takie przyjemne ciepło... 
- Natsu... tak w ogóle to co to za zlecenie? - zapytała zaciekawiona, przypominając sobie o tym. Chłopak trzymał zlecenie w drugiej ręce, jednak odruchowo spojrzał na tą, w której trzymał dłoń Lucy. Przez chwilę zastanawiał się czy może udawać, że nie zauważył? Poza tym, dlaczego ona go nie puści? Po prostu poczeka i nadal będzie ją trzymał. Skoro jej to nie przeszkadza... Wtedy spojrzał w drugą stronę i znów było widać rumieńce na jego policzkach. 
- Natsu, słuchasz mnie?... - zaśmiała się blondynka, po czym sama wzięła zlecenie z jego ręki. Kiedy je zaczęła czytać, stanęła w miejscu i rozszerzyła oczy.
- Co? - czując jak ręka Lucy go zatrzymuje kiedy chciał iśc dalej, podszedł z powrotem do niej.
- Zwariowałeś?! - krzyknęła przestraszona, widząc co jest tam napisane.
- Daj spokój, to łatwizna! - powiedział uśmiechnięty, ale dziewczynie wcale nie było do śmiechu. Stała przerażona i powiedziała po cichu:
- Ł-łatwizna...

1 komentarz:

  1. No no no zapowiada się coś ciekawego. Co to za misja?
    Pozostało mi czekać :)
    Nie mam weny na pisanie, na naukę i pisanie komentarzy, więc wybacz mi tą krótką opinię.
    Pozdrawiam
    ~Natsuki

    OdpowiedzUsuń

Daj mi znać co myślisz o blogu i czy opowiadanie się podoba :) Będę bardzo wdzięczna, a da mi to również bardzo dużo motywacji do pisania. Dziękuję! (: